Dopiero tutaj zaczęła się zabawa. Temperatura powietrza sięgała 40 stopni, więc umierałam z przegrzania. Jeśli będziecie wybierać się na plażę nie zapomnijcie o kremie z filtrem 50+. Na prawdę wiem co mówię, bo zaliczyłam ostre poparzenie słoneczne.
Margate to piękna mała miejscowość. Śliczna piaszczysta plaża i ładne niedrogie apartamenty nad samym oceanem. Właściwie nie robiłam tam nic innego niż leżenie na plaży, zwiedzanie okolicznych plaż, skał i klifów i jedzenia. Kocham jeść więc nie umiałam sobie odmówić żadnego nowego smaku. Najlepiej wspominam T-bone, czyli plaster mięsa z kością w kształcie litery T. To był mój przysmak. Bardzo dobre były też owoce morza takie jak: krewetki, małże, homary itp. Świetna byłą też grillowana baranina i mnóstwo tropikalnych owoców.